poniedziałek, 20 grudnia 2010

Randka w ciemno z śniadaniem do łóżka

Witajcie,

Tytuł posta, jest co tu dużo mówić- wymowny. Ale zawiodę was, recenzja nie będzie dotyczyć życia seksualnego ziemian- przynajmniej nie tych prawdziwych ziemian.
Recenzja, którą dziś wam proponuję dotyczy filmów, ba! Kinematografii Polskiej i jej metamorfozy w ostatnich latach, z kina ambitnego, nagradzanego i uznawanego za kanon, do tego co dziś króluje na polskich ekranach kinowych- słowem przydługich teledysków i niedyskretnych reklam.



Filmowo...

Grudzień przyniósł nam kolejny "hit" produkcji polskiej o wiele mówiącym tytule "Śniadanie do łóżka". O ile tytuł wydaje się chwytnym być, o tyle sam film jest co najwyżej nijaki. Na tyle nijaki by tytuł wypadł mi z głowy po niecałych 15 minutach od opuszczenia sali kinowej... dlatego do dzisiejszej recenzji przygotowując się, posiłkowałem się biografią jednego z aktorów tam grających.
Obsada "filmu" to czołowe postacie polskiego kina lekkiego- Tomasz Karolak, Tomasz Karolak, Tomasz Karolak, Małgorzata Socha, Piotr Adamczyk, Izabela Kuna oraz wielu innych, w tym przygasła gwiazdka polskiego "szołbizu" Michał "Misiek" Koterski (który po filmach "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" i "Dniu świra" ma fatalną passę do doboru scenariuszy). Znacznych postaci innych nie dopatrzyłem się. Oj... przepraszam, w filmie zobaczyć można jeszcze Krzysztofa Kiersznowskiego i Joannę Kurowską, którzy choć genialnymi aktorami są, to giną pod całą masa reklam wylewających się z obrazu.
Fabuła filmu nawiązuje do ogólnie przyjętej konwencji lekkiej komedii z kuchnią w tle.
Na początku poznajemy Piotra (Karolak), kucharza z twardym poczuciem humoru i nie mniej nieugiętym poczuciem własnej wartości, który przez pomyłkę jednego z współpracowników wylatuje z restauracji zapewniającej mu stały dopływ wypłaty. Piotr okazuje się kiepskim w doborze towarzyszek życia, oto bowiem po powrocie do domu zastaje swoją partnerkę w niedwuznacznej sytuacji z jej nowym przyjacielem. Zupełnie zaskakuje więc fakt rozstania Piotra z towarzyszką (Kuna)- byłem tym faktem wstrząśnięty, przecież prasa nowoczesna "Wysokie koturny", "Mój stryj" itd.która postępową i opiniotwórczą jest- lansuje obecnie obraz szczęśliwych trójkątów i mitu monogamii- cóż reżyser filmu (Krzysztof Lang) tradycjonalistą być musi.
Dalej historia toczy się szybko-  Piotr zgodnie z konwencją "od zera do bohatera" staje się sławny, spotyka miłość swojego życia i mniej więcej po standardowych 2/3 filmu pojawiają się kłopoty. Ale nie będziemy zdradzać końca :) (tak jak by było trzeba :D)
Oto przed wami trailer tego wiekopomnego dzieła(jeden z wielu zresztą):

 

Co mnie w filmie zaskoczyło? Ilość reklam, które w zasadzie pojawiają się z każdym kolejnym ujęciem, tutaj logo producenta przypraw, tutaj producent noży, znów przyprawy, telefony, linie lotnicze... wydaje się e niektóre ze scen są nakręcone tylko po to by pojawiło się logo określonego reklamodawcy- Istny dziki zachód.
  
 


Po zakończeniu seansu, kiedy w mojej głowie już, już kotłowały się złośliwostki, postanowiłem porównać go z jakąś inną produkcją polską. "Idealny facet dla mojej dziewczyny" odpada, bo to w zasadzie ten sam film tylko główna rola obsadzona kimś innym. "Ciacho"... poniżej pasa- przepraszam. O! "Randka w ciemno". Obejrzałem. Kropka to dobry komentarz. O ile pierwszy z filmów był zabawny, czasami nawet śmieszył, o tyle drugi, straszliwe stereotypowy, dziwnymi filtrami kręcony i tak tendencyjny jak mało który tabloid. Choć może tabloid to dobre porównanie. Film, w którym znów znajdziemy kilku ciekawych aktorów min. Borysa Szyca czy Lesława Żurka, Bogusława Linde i wielu innych to przepaść bez dna. Przepaść żenująca, naciągana i tak nieprawdopodobnie wymuszona, że nijak porównywać ją do czegokolwiek. A zapowiadało się ciekawie:



Choć momentami mogłoby być zabawnie (po kilku piwach, tak mniej więcej 14).
Werdykt końcowy, wniosek czy jak to inaczej nazwać, jest jeden. Jeśli chcecie iść do kina, idźcie na coś ambitnego- nie komedię, nie romans a zwłaszcza nie polski. 
Jeśli już jednak pragniecie nieskończenie polskich dzieł, wypożyczcie, lub pozyskajcie w sposób inny klasykę, czyli np. wspomniany "Dzień Świra", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", "Wożonko" czy Klasyki ponad czasowe takie jak "Rejs" lub "dziewczyny do wzięcia".  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość, oddzwonię wkrótce, choć może niekoniecznie mi się uda:P


Wrzesień