piątek, 26 listopada 2010

NIECODZIENNIK MUZYCZNY - 04.11.2010 - Niecodzienna Brodka

Wiadomość o nowej płycie Moniki Brodki, nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia- pomyślałem "ot, kolejny gniot made by pop gwiadken from idol". Do płyty więc nie zajrzałem i nie miałem nawet zamiaru, znając wcześniejsze dokonania artystki. Sytuacja zmieniła się diametralnie w chwili gdy nastał ten czas- czas nudy i nicnierobienia, kiedy nawet meteoryt przelatujący za oknem nie jest w stanie wyrwać nas z stanu bliskiemu letargowi. Po wklepaniu adresu youuuutubbbbba, na pierwszej stronie wyświetlił się klip M.B. "W pięciu smakach"- gorzej już być nie mogło, a terapia wstrząsowa mogła pomóc, więc kliknąłem "play". Nie stało się nic nadzwyczajnego, ale uruchomiłem klip raz jeszcze i jeszcze raz, i nim się obejrzałem już w rękach miałem płytę artystki- świeżą, pozbawioną oczekiwań, nadmuchanej pychy czy podpowiedzi gwiazd "szajsbiznesu". Płyta zaskakiwała z każdym kolejnym kawałkiem- dziś wydaje mi się że tylko jeden lub dwa utwory nie są najlepsze, ale wciąż mogą spokojnie przebić się przez cały ten szajs puszczany w wszelakich popkulturowych mediach. Zaskoczyły mnie nie tylko słowa, zalatujące lekko poezją, ale i ciekawe kompozycje, które pozwoliły już po pierwszym przesłuchaniu płyty na stwierdzenie, że o ile pani M nie zmieni po tym materiale pomysłu na siebie to może już niebawem dorobimy się własnej wersji Bat for lashes, czego wam i sobie życzę.

A by nie być gołosłownym poniżej utwór "Saute", który przypadł mi niezmiernie do gustu.


N.R.M.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość, oddzwonię wkrótce, choć może niekoniecznie mi się uda:P


Wrzesień