poniedziałek, 1 marca 2010

Miedwiediew żąda głów za najgorsze igrzyska w historii

Witajcie, 

To nie żart. Igrzyska Olimpijskie (przypominam że zimowe) już za nami, więc śmiało można ścinać głowy tym, którzy ewidentnie zawinili. Zawinili, bo znaleźli się lepsi od nich. 

Co do tego ma prezydent Rosji? Może niektórzy pamiętają jeszcze, że jakieś 20 lat temu były dwa mocarstwa sportów wszelakich- ZSRR i USA. Potem trochę się, pozmieniało, jedno z mocarstw upadło,  (w sensie politycznym) zmieniło nazwę- ale nie aspiracje. Długo, długo, nadal dominowało w sportach, ale co wnikliwsi obserwatorzy zaczęli dostrzegać rosnące potęgi Chin i innych państw, stawiających na sport (przypomnijmy, że sport jako taki nie jest wcale dyscypliną społecznie mało ważną. Oj nie, nie. Nie po to powstają przecież ministerstwa za tę dziedzinę odpowiedzialne, by tylko cieszyć oko wyborcy- kibica. Sport moi Mili, to nowoczesna forma aparatu propagandy, dająca po części legitymizację władzy. Dajemy pieniądze, nasi sportowcy osiągają sukcesy- my osiągamy sukcesy. To właśnie dlatego czołowi polscy politycy "śniadaniują", "obiadują" i spotykają się z gwiazdami sportu- po prostu, wypada). 

Dość dygresji. Rosyjscy sportowcy, nie wypadli najgorzej podczas igrzysk- zdobyli aż 15 medali w tym 3 złote, jednak nie był to najlepszy wynik w oczach wodza. 11 miejsce w klasyfikacji (Polska 15 miejsce) medalowej nie jest tym czego oczekuje się od sportowców narodu Rosyjskiego. Dlatego, choć starali się jak mogli, dawali z siebie wszystko i naprawdę uzyskali wspaniały wynik- będą musieli położyć głowy- pewnie tylko trenerzy, ale zawsze ktoś spadnie z państwowego garnuszka. 

Przy okazji, jestem niezmiernie zdziwiony. Stała się, czy dzieje, rzecz niezmiernie nieładna. Na pewno wszyscy wiecie, że Justyna Kowalczyk zdobył złoty medal, bla bla bla... wszyscy o tym mówią, cieszą się i skaczą pod sufit. Każdy cytuje słowa sportsmenki i zna jej stosunek do astmy. Każdy mówi tylko o Justynie K. A gdzie w tym całym zamieszaniu zgubiły się prawdziwe bohaterki dnia, igrzysk? Panczenistki, reprezentujące biało czerwoną flagę- zdobyły najbardziej niespodziewany medal, i nie tylko, niespodziewany w swoim rodzimym kraju, ale i wśród ich rywali. Nie, nie zdobyły złota, a brąz, ale Drodzy moi, zdobyły medal, wcale a wcale nie będąc wśród pretendentek, czy nawet nie stojąc blisko nich. Polskie panczenistki i medal! Kto pomyślałby o tym przed olimpiadą? Często słyszę w TV porównania Justyny Kowalczyk i Adama Małysza (dla którego żywię ogromną sympatię) do Wojciecha Fortuny- złotego skoczka narciarskiego, który w 1972 roku, zdobył dla Polski złoty medal na igrzyskach w Sapporo. Porównanie wydaje im się być mało trafione- tak Justyna Kowalczyk jak i Adam Małysz stawiani byli jak faworyci tych igrzysk w swoich konkurencjach- Wojciech Fortuna był zaskoczeniem, tak jak i nasze brązowe panczenistki. 

Brawo dziewczyny, szkoda że tak mało o was się mówi, ale macie ode mnie i od wielu polskich kibiców ogromne brawa i podziw, za dokonanie tego co niespodziewane w tak pięknym stylu. 

Z mieszkania, daleko od Vancouver - Niezależny Recenzent Miejski  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość, oddzwonię wkrótce, choć może niekoniecznie mi się uda:P


Wrzesień